Aktualności \ WIELKA SOBOTA - CIEMNA JUTRZNIA

CIEMNA JUTRZNIA - WIELKA SOBOTA - PŁOCK 2011

ks. bp Piotr Libera

 

Umiłowani,

 

1.Wielka Sobota to dzień, w którym Kościół nie sprawuje Eucharystii – odprawiana po zachodzie słońca Uroczysta Wigilia Paschalna jest już Liturgią Wielkanocną. Centralnym nabożeństwem tego dnia jest zatem „Ciemna Jutrznia”, którą właśnie sprawujemy.

Powiedziałem Wam wczoraj, że nasze tegoroczne medytacje chciałbym oprzeć na wielkiej myśli teologicznej i nauczaniu Benedykta XVI.

2 maja ubiegłego roku Ojciec Święty odbył pielgrzymkę do Turynu, gdzie długo zatrzymał się przed Świętym Całunem. (uświadomijmy sobie w tym miejscu, że adorując w Wielki Czwartek i Piątek Chrystusa w katedralnym ołtarzu wystawienia, niejako pozwalaliśmy się objąć wzrokowi Pana z reprodukcji Jego wizerunku właśnie z Całunu Turyńskiego).

Wróćmy jednak do papieskiej pielgrzymki do Turynu. Benedykt XVI mówił tam, odwołując się do tajemnicy dzisiejszego dnia:  „Można powiedzieć, że Całun jest Ikoną Wielkiej Soboty”. I przypominał czytany przed chwilą fragment „Starożytnej Homilii na Świętą i Wielką Sobotę”. Ów kaznodzieja, prawdopodobnie sprzed 18 wieków, pytał dramatycznie:  „Co się stało w tym dniu?” I odpowiadał: „Dzisiaj ziemia jest okryta całunem w głębokiej ciszy, głębokiej ciszy i bezruchu, dogłębnej ciszy, ponieważ Król śpi… Bóg umarł w ciele i zstąpił, by obudzić królestwo umarłych”. 

 

2.W naszych czasach – podkreślał rok temu w Turynie Papież - ludzkość stała się szczególnie wrażliwa na tajemnicę Wielkiej Soboty. Po dwóch wojnach światowych, po obozach koncentracyjnych i gułagach, po Hiroszimie i Nagasaki, nasza epoka stała się jedną Wielką Sobotą. A jednak ten tragiczny dzień pozostawania Jezusa z Nazaretu - Syna Bożego w milczeniu śmierci posiada także aspekt przeciwny, całkowicie pozytywny.

Przychodzi mi na myśl – wyznaje Ojciec Święty - że święty Całun zachowuje się jak dokument „fotograficzny”, mający swój „pozytyw” i „negatyw”. I rzeczywiście tak właśnie jest: Chrystusowe trwanie w śmierci - najciemniejsza tajemnica wiary jest zarazem najbardziej jaśniejącym znakiem nadziei. Całun mówi nam dokładnie o tej chwili, dając świadectwo o jedynym i niepowtarzalnym odstępie czasu w historii ludzkości i wszechświata, kiedy Bóg, w Jezusie Chrystusie, dzielił nie tylko nasze umieranie, ale także nasze pozostawanie w śmierci.

 

3.W śmierci – kontynuuje Benedykt XVI - przeraża nas to, że jak dzieci lękamy się być sami w ciemnościach i dopiero obecność kochającej nas osoby może przynieść nam otuchę. Właśnie to wydarzyło się w Wielką Sobotę – w królestwie śmierci rozbrzmiał głos Boga: „Adamie – Człowiecze, gdzie jesteś?”. Zdarzyło się coś, co było nie do pomyślenia: Miłość przeniknęła „do piekieł”, do otchłani. Wielka Sobota – naucza Papież - uświadamia nam, że nawet w największym mroku ludzkiej samotności możemy usłyszeć głos, który nas woła, i znaleźć dłoń, która nas podnosi i wyprowadza na zewnątrz. Istota ludzka żyje przez to, że jest kochana i może kochać. A jeśli również przestrzeń śmierci przeniknęła Miłość Miłosierna, Miłość Ukrzyżowana, to również tam dotarło życie. W godzinie największej samotności nigdy nie będziemy już sami.

Oto, Najmilsi, najgłębsza tajemnica Wielkiej Soboty!

Z mroku grobu Syna Bożego wydobyło się światło nowej nadziei: światło Zmartwychwstania. Patrząc na Całun Turyński oczami wiary, możemy dostrzec coś z tego światła - został on niejako namalowany światłem Zmartwychwstania. Tysiące osób odnajduje w nim nadzieję: widzą w nim nie ciemność, lecz właśnie światło; nie przegraną życia i miłości, lecz zwycięstwo życia nad śmiercią, miłości nad nicością.  

 

4.Są jednak również tysiące takich, którzy jakby już za życia żyją w otchłani i nie chcą słyszeć Bożego głosu, widzieć Bożych znaków: ani znaku Całunu Turyńskiego, ani znaku Maryi z Lourdes i Fatimy, ani znaku Ojca Pio czy Siostry Faustyny, ani znaku Jana Pawła II, ani znaku upadku komunizmu...

Wołają na Krakowskim Przedmieściu: „Barabasza! Chcemy Barabasza!

Przechadzają się rozbawieni ulicami naszych miast w wielkopiątkowy wieczór. Krzyczą na religii do księdza katechety: „A mnie Twój Bóg jest niepotrzebny...”.

Nie chcemy na nich narzekać, nie chcemy z nimi walczyć takimi samymi środkami. Może powodem tego rodzaju zachowań są ich osobiste zranienia, może stoi za tym nasze antyświadectwo. Włączamy ich w naszą wielkosobotnią modlitwę, prosząc:

Panie, daj nam taką moc wiary, taką „wyobraźnię miłosierdzia”, abyś mógł przez nas przemówić do nich: „Oto ja, Twój Bóg... Powstań... Wyjdź... Niech zajaśnieje Ci światło...Niegdyś szatan wywiódł Cię z rajskiej ziemi, teraz ja zapraszam Cię na ucztę... Już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione ....” . Amen,

 



Foto relacja